Kiedyś w Bieszczadach życie tętniło w wioskach, których dziś już nie ma. Naprawdę, trudno mi to sobie wyobrazić. Ale wystarczy wiosną, wędrując dolinami, rozejrzeć się i popatrzyć na pobliskie stoki, a można zauważyć na nich kwitnące drzewa owocowe.
Latem znowu zachwycają mnie olbrzymie bukiety żółtych rudbekii, które "uciekły" z ogródków do przydrożnych rowów.
Na cmentarzu w nieistniejącej wsi Caryńskie, spotkałam kwitnącą smotrawę okazałą, która wyglądała, jak mały słonecznik z cieniutkimi, żółtymi płatkami.
Pewnie w przydomowych ogródkach rosła też mięta, której aromatyczne łany mijamy w czasie wędrówek. Zrywam wtedy jej aksamitne listki i wdycham orzeźwiający zapach.
pluskwiaki
1 dzień temu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz