Szliśmy na Bukowinę. W pewnym momencie mój syn zauważył dużego węża, szybko wpełzającego pod spróchniałą kłodą drzewa. Nie mogliśmy przyjrzeć mu się dokładnie, ale stanowczo zaprotestowałam, żeby wypłaszać go z kryjówki. Wąż jest u siebie, a my jesteśmy tylko gośćmi, wypada więc nie naprzykrzać się gospodarzowi. Nurtowało nas jednak, z kim mieliśmy przyjemność się spotkać. Z opisu syna wynikało, że był to długi, około metrowy wąż. Był prawie czarny, bez żadnego wzoru na ciele.
Mogła być to żmija, chociaż ma ona ciało bardziej masywne i krępe niż wąż, którego spotkaliśmy.
Mógł to być melanistyczny zaskroniec. W Bieszczadach spotykano takie osobniki, u których charakterystyczne, żółte plamy skroniowe, całkowicie zanikły.
Tego dnia znaleźliśmy też małe "stadko" kurek (pieprznik jadalny). Nasz domniemany zaskroniec mógłby sobie pożyczyć trochę żółtego koloru od tych małych grzybków ;-)
Na zdjęciu poniżej pięknoróg lepki - grzyb o podobnej do kurek, żółtej barwie owocnika, który jednak nie jest jadalny. Zdobił spróchniały pień w pobliżu Jeziorek Duszatyńskich.
pluskwiaki
21 godzin temu