Lubię bawić się nad wodą. Chociaż dawno wyrosłam z wieku dziecięcego, został mi zapał budowania kamiennych, błotnych, "patycznych" zapór na strumieniach, potokach, strugach i strużkach. Wykorzystam każdą nadarzającą się okazję do budowy miniaturowej floty z kijków, liści albo kory, jednym słowem z tego, co można znaleźć nad wodą. Tak było i tym razem, kiedy mieliśmy wolny dzień, za sprawą bolesnego pęcherza na stopie.
Widocznie nasza działalność, jako budowniczych, była na tyle cicha, że nie wystraszyliśmy mieszkańca okolic tego strumienia. Dzięki temu mogliśmy podziwiać eleganckie ruchy, przepływającego miedzy kamieniami zaskrońca. Chował się pod głazami i wdzięcznie wystawiał główkę ozdobioną żółtymi plamami za uszami.
Nasze dyskretne zainteresowanie jednak szybko mu się znudziło. Wypełzł więc na gęsto zarośnięty brzeg i w ten sposób pozbył się naszego towarzystwa.
pluskwiaki
1 dzień temu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz