Oj, chmielu, chmielu, ty bujne ziele,
Bez cie nie będzie żadne wesele.
Oj, chmielu, oj, niebożę,
Niech ci Pan Bóg dopomoże,

chmielu niebożę.

piątek, 4 marca 2011

Bieszczady - chrząszcz grabarz

Schodząc Działem z Rawek do Wetliny zrobiliśmy sobie krótki postój na szlaku. Dopiero po chwili dostrzegliśmy leżące na środku ścieżki małe ciałko nieżywej ryjówki. Było nieuszkodzone, więc nie stanowiło szczególnie przykrego widoku. Mój starszy syn błysnął czarnym humorem i nazwał ją "suchotrupkiem". Podczas naszych wędrówek, kilkakrotnie już w krótkich odstępach czasu, natrafiliśmy na leżące na ścieżce martwe ryjówki. Trochę nas to zastanawiało, dlaczego leżą w tak widocznych miejscach? Teraz też zaczęliśmy dyskutować, co mogło być przyczyną śmierci ryjówki, dlaczego leży na ścieżce, jak długo tu leży i temu podobne. Po chwili okazało się, że nie tylko my interesujemy się "suchotrupkiem".

W pobliżu pojawił się ruchliwy owad, jaskrawo ubarwiony, czarno-pomarańczowy chrząszcz - grabarz. Nerwowo biegał wokół ciała ryjówki, wciskał się pod nie, odfruwał, żeby już za chwilę z powrotem wylądować na udeptanej ścieżce. Chyba to twarde podłoże, pełne kamieni było przyczyną nerwowej bieganiny grabarza.

Owad ten ma bowiem ciekawą biologię. Para tych chrząszczy podkopuje znalezioną padlinę, która za ich sprawą, w ciągu kilku godzin znika pod powierzchnią ziemi. Samica kopie do niej tunelik, w którym w osobnych jamkach składa jaja. Potem przygotowuje pożywienie dla dzieci. Po kilku dniach pojawiają się larwy, które mama karmi kropelkami przygotowanego wcześniej pokarmu. Opiekowanie się potomstwem przywodzi na myśl zachowanie zwierząt wyższych, takich jak ptaki czy ssaki, bo w świecie owadów występuje tylko u nielicznych.

Niestety, nie miałam przy sobie aparatu fotograficznego, więc nie utrwaliłam portretu tego interesującego chrząszcza. Podam chociaż link do zdjęcia z Wikipedii: Grabarz pospolity.

2 komentarze:

  1. Ciekawe , ja też, często jak widzę martwe ryjówki, to własnie na drogach czy dróżkach.
    Może uda mi się zamieszkać na sezon wioseno-letni w Bieszczadach. Jak na razie byłem tam tylko raz. Szkoda ale cała polska mnie dzieli.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kilka miesięcy w Bieszczadach, to mi się podoba! Nie rozdrabiasz się na raty ;-)

    Chyba mam odpowiedź na pytanie, dlaczego znajdujemy martwe ryjówki na drodze: Tomasz Skrzydłowski w kwartalniku "Tatry" napisał: "...często zdarza się, że lisy i kuny leśne zabijają ryjówki, ale ich nie jedzą. Z pewnością wiele osób niejednokrotnie widziało na drodze lub na szlaku martwe ryjówki, które nie wiedzieć czemu akurat tam zakończyły życie."

    Dziękuję za Twój komentarz.

    Pozdrawiam,
    malga.

    OdpowiedzUsuń