Oj, chmielu, chmielu, ty bujne ziele,
Bez cie nie będzie żadne wesele.
Oj, chmielu, oj, niebożę,
Niech ci Pan Bóg dopomoże,

chmielu niebożę.

piątek, 18 marca 2011

Bieszczady - żółte kwiaty rudbekii przy drodze

Wyznaczyliśmy sobie trasę wędrówki dookoła rezerwatu Sine Wiry. Przepływa przezeń Wetlina - prawy dopływ Solinki. Przez większość czasu szliśmy wzdłuż rzeki, podziwiając malownicze widoki doliny rzecznej. Moją uwagę przykuły łany żółtych kwiatów rosnące wzdłuż trasy naszego marszu. Miejscami przy drodze wznosiła się zielona ściana, wysoka na 2 metry, utworzona z wysmukłych łodyg rudbekii nagiej. Była to idealna monokultura, bez udziału innych roślin. Wyglądała nawet ciekawie, ale gdzie podziała się różnorodność i wielobarwność bieszczadzkich poboczy, którą tak lubię?

Okazuje się, że rudbekia jest gatunkiem ekspansywnym i w sprzyjających warunkach rozrasta się tworząc zwarte łany.

Jest jedną z najstarszych roślin dekoracyjnych sprowadzonych z Ameryki Północnej. Jako roślina ozdobna jest mało wymagająca i może rosnąć przez wiele lat bez specjalnych zabiegów pielęgnacyjnych. Jej wysokie, wybujałe łodygi wymagają podpór i podwiązywania, w zagrodach była więc sadzona przy płotach. Stąd rozpoczęła swój triumfalny pochód, kolonizując powoli dolinę Sanu wraz z jego dopływami.

Tam, skąd pochodzi, rudbekia rośnie na terenach wilgotnych, w lasach i na ich obrzeżach, w dolinach rzecznych i na wilgotnych łąkach. W dolinie Sanu i jego dopływów znalazła więc dogodne warunki do wzrostu.

Dodatkowym czynnikiem, który sprzyja rozprzestrzenianiu się rudbekii nagiej jest możliwość rozmnażania wegetatywnego przy pomocy krótkich podziemnych rozłogów, występujących u tej byliny. Sprzyja to tworzeniu przez rudbekię zwartych, jednogatunkowych łanów uniemożliwiających rozwój jakichkolwiek innych roślin.

Wspomniane cechy rudbekii nagiej czynią z niej gatunek inwazyjny - czyli taki obcy gatunek, który rozprzestrzenia się w danym środowisku i konkurując z rodzimymi gatunkami, przyczynia się do ich wyginięcia.

Wygląda więc na to, że rudbekia naga, choć taka urokliwa, nie jest mile widzianym gościem w Bieszczadach. Szczególnie że tereny, które opanowała, to obszary chronione. Utworzono je między innymi po to, aby zachować bogactwo gatunkowe i chronić siedliska nadrzeczne, które niestety są najłatwiej kolonizowane przez rośliny inwazyjne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz