Nad brzegiem Wołosatego leżała sterta pociętych pniaków. Intensywny ceglasto-pomarańczowy kolor drewna wskazywał na olchę. Zaraz po ścięciu jej drewno jest białe, a po jakimś czasie pod wpływem utleniania przyjmuje charakterystyczny, pomarańczowy kolor. Kiedy drewno wysycha traci jaskrawy kolor, ale odzyskuje go po ponownym namoczeniu. Widać to było na trocinach z pociętej olchy, które leżały nieopodal. Ścinki wypełniające wilgotne zagłębienia między kamieniami miały pomarańczowy kolor, a te przesuszone były żółtawo-białego koloru.
Ścięte pniaki miały szarą korę, stąd moje słuszne skojarzenie z olszą szarą, która w górach porasta kamieniste koryta potoków. Olsza szara jest pionierskim gatunkiem drzewa. Takie cechy olszy szarej, jak szybki wzrost, wytwarzanie lekkich nasion roznoszonych przez wiatr, małe wymagania w stosunku do gleby, znoszenie niskich temperatur, a jednocześnie dobry wzrost na otwartej przestrzeni pomogły jej przy zasiedleniu dużych obszarów w Bieszczadach. Na opustoszałe po II Wojnie Światowej, niezalesione tereny, gdzie zaprzestano upraw rolnych, wkroczyła mało wymagająca olsza szara. Te niewysokie (20 m) i krótko żyjące drzewa (30-70 lat) przygotowały miejsce dla swoich następców - buków i jodeł, które o ironio, rosły tu przed nimi. Pod osłoną zarośli olchowych, a potem na ich obumarłych szczątkach wracał na dawne tereny las, który przed wiekami musiał ustąpić miejsca człowiekowi.
błonkówki
21 godzin temu
Bardzo interesujący blog i przepiękne zdjęcia. Z przyjemnością będę tutaj zaglądać.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo za komentarz i zapraszam serdecznie do odwiedzin.
OdpowiedzUsuń